O nas

Dziś opowiem wam, jak narodziła się nazwa naszego biura.
Nazwa, jak wszystko, przyszła niespodziewanie, ale była znakiem. Długo zastanawiałam się, jak chciałabym, żeby moje biuro podróży się nazywało. Nie chciałam standardowej nazwy. Chciałam, żeby ta nazwa miała głębsze znaczenie, coś, co będzie oddawało to, czym jesteśmy. Wiedziałam, że stworzymy coś wyjątkowego. I tak, opowiem wam teraz historię, jak powstała Mintaka.
Wiele osób myli ją z Itaką, ale nie ma z nią nic wspólnego. Mintaka to coś zupełnie innego – coś, co przyszło do mnie w najbardziej niespodziewany sposób. A zaczęło się od… kręgu kobiet.
Nie ukrywam, że to kompletnie nie moje klimaty. Nie jestem osobą szczególnie natchnioną (choć od tamtego momentu stałam się nią bardziej, bo to, co się wydarzyło, nie było przypadkiem). Nie rozumiałam do końca, po co tam idę i co mam tam robić. Ale moje przyjaciółki sprawiły mi prezent, zabrały mnie tam, bo wierzyły, że mi to pomoże. Postanowiłam więc pójść.
Podczas spotkania każda z nas miała wylosować kartę. Podchodząc do tego z lekkim dystansem, wzięłam jedną z nich… i nawet na nią nie spojrzałam. Dziewczyny zrobiły zdjęcie opisu karty i powiedziały, żebym przeczytała to na spokojnie w domu, zobaczyła, o czym jest ta karta, a potem dała im znać. I wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam.
Nazwa, jak wszystko, przyszła niespodziewanie, ale była znakiem. Długo zastanawiałam się, jak chciałabym, żeby moje biuro podróży się nazywało. Nie chciałam standardowej nazwy. Chciałam, żeby ta nazwa miała głębsze znaczenie, coś, co będzie oddawało to, czym jesteśmy. Wiedziałam, że stworzymy coś wyjątkowego. I tak, opowiem wam teraz historię, jak powstała Mintaka.
Wiele osób myli ją z Itaką, ale nie ma z nią nic wspólnego. Mintaka to coś zupełnie innego – coś, co przyszło do mnie w najbardziej niespodziewany sposób. A zaczęło się od… kręgu kobiet.
Nie ukrywam, że to kompletnie nie moje klimaty. Nie jestem osobą szczególnie natchnioną (choć od tamtego momentu stałam się nią bardziej, bo to, co się wydarzyło, nie było przypadkiem). Nie rozumiałam do końca, po co tam idę i co mam tam robić. Ale moje przyjaciółki sprawiły mi prezent, zabrały mnie tam, bo wierzyły, że mi to pomoże. Postanowiłam więc pójść.
Podczas spotkania każda z nas miała wylosować kartę. Podchodząc do tego z lekkim dystansem, wzięłam jedną z nich… i nawet na nią nie spojrzałam. Dziewczyny zrobiły zdjęcie opisu karty i powiedziały, żebym przeczytała to na spokojnie w domu, zobaczyła, o czym jest ta karta, a potem dała im znać. I wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam.
Kiedy w końcu otworzyłam kartę i przeczytałam jej opis, przeszedł mnie dreszcz. Całe ciało pokryła mi gęsia skórka, a w oczach pojawiły się łzy. Przed oczami miałam jedno: życie śmiejące mi się w twarz i mówiące: „Widzisz, niedowiarku?”
Na karcie była piękna nimfa, siedząca przed turkusowym oceanem i białym piaskiem. Nazywała się Mintakan.
Opis karty mówił o rodzie Mintakan – wędrowcach, którzy przez wieki podróżowali po wszechświecie, szukając swojego miejsca. Kiedy w końcu je znaleźli, okazało się, że ich planeta charakteryzuje się trzema rzeczami: białym piaskiem, turkusowym oceanem i spokojem.
I powiedzcie mi – czy to nie brzmi jak Zanzibar?
Kiedy to przeczytałam, wiedziałam już jedno: Zanzibar jest moją Mintaką.
To miejsce, do którego prowadziły mnie wszystkie znaki. To przestrzeń, w której czuję się jak w domu. To mój kawałek wszechświata. I tak narodziła się Mintaka.
Za każdym razem z uśmiechem na twarzy ostrzegam wszystkich, którzy chcą do nas przylecieć, że ten wyjazd może zmienić i wasze życie, tak jak zmienił moje. To miejsce ma w sobie coś, co sprawia, że nie będziesz chciał stąd wracać, a na pewno będziesz chciał tu jak najszybciej wrócić. Ten klimat, ten vibe, ludzie i kolory sprawią, że zaczniesz się uśmiechać, naładujesz swoje baterie i odpoczniesz jak nigdy w życiu. I nie jest to jeden przypadek, bo to nie tylko ja, ale wielu moich klientów i przyjaciół przeżyło to samo. Zanzibar potrafi namieszać w życiu.
To, co się wydarzyło, kolejne sytuacje, zdarzenia i historie, sprawiły, że uwierzyłam w energię, która krąży wokół nas. Uwierzyłam, że jeśli naprawdę czegoś pragniemy i działamy z dobrą intencją, karma i wszechświat po prostu będą sprzyjać. Zaczęłam wierzyć w to, co się dzieje wokół mnie i otworzyłam się na przyjmowanie tego, co przynosi życie.
Więc jak? Jesteś na to gotowy? Przyleć do nas!
Na karcie była piękna nimfa, siedząca przed turkusowym oceanem i białym piaskiem. Nazywała się Mintakan.
Opis karty mówił o rodzie Mintakan – wędrowcach, którzy przez wieki podróżowali po wszechświecie, szukając swojego miejsca. Kiedy w końcu je znaleźli, okazało się, że ich planeta charakteryzuje się trzema rzeczami: białym piaskiem, turkusowym oceanem i spokojem.
I powiedzcie mi – czy to nie brzmi jak Zanzibar?
Kiedy to przeczytałam, wiedziałam już jedno: Zanzibar jest moją Mintaką.
To miejsce, do którego prowadziły mnie wszystkie znaki. To przestrzeń, w której czuję się jak w domu. To mój kawałek wszechświata. I tak narodziła się Mintaka.
Za każdym razem z uśmiechem na twarzy ostrzegam wszystkich, którzy chcą do nas przylecieć, że ten wyjazd może zmienić i wasze życie, tak jak zmienił moje. To miejsce ma w sobie coś, co sprawia, że nie będziesz chciał stąd wracać, a na pewno będziesz chciał tu jak najszybciej wrócić. Ten klimat, ten vibe, ludzie i kolory sprawią, że zaczniesz się uśmiechać, naładujesz swoje baterie i odpoczniesz jak nigdy w życiu. I nie jest to jeden przypadek, bo to nie tylko ja, ale wielu moich klientów i przyjaciół przeżyło to samo. Zanzibar potrafi namieszać w życiu.
To, co się wydarzyło, kolejne sytuacje, zdarzenia i historie, sprawiły, że uwierzyłam w energię, która krąży wokół nas. Uwierzyłam, że jeśli naprawdę czegoś pragniemy i działamy z dobrą intencją, karma i wszechświat po prostu będą sprzyjać. Zaczęłam wierzyć w to, co się dzieje wokół mnie i otworzyłam się na przyjmowanie tego, co przynosi życie.
Więc jak? Jesteś na to gotowy? Przyleć do nas!


Nazywam się Kasia i jestem mamą dwójki cudownych dzieciaków: dziewięcioletniej Julci i siedmioletniego Mikołajka. Jestem osobą otwartą, pozytywną i roztaczam wokół siebie dobrą energię :) (nie chwaląc się :)). Moje dzieci są dla mnie największym skarbem i to one motywują mnie do działania oraz tworzenia życia, o jakim marzę.
Wiedziałam, że praca na etacie to nie moja droga. Od lat myślałam, co mogłabym robić. Pragnęłam stworzyć coś własnego, co pozwoli mi spędzać więcej czasu z dziećmi i cieszyć się wolnością. Myślałam o cukierni, restauracji, pubie, piekłam ciasta na zamówienie, byłam w MLM-ie i sprzedaję Thermomixy od 10 lat :) Podjęłam wiele prób, które miały prowadzić mnie do bycia szefem samej sobie. Ale czułam, że żaden z pomysłów to jeszcze nie jest TO. Kiedy urodził się mój synek, większość dnia spędzałam na karmieniu. Wiecie, jak to jest z maluchami. Przy okazji oglądałam Netflixa. Kiedy w końcu skończyłam wszystkie dostępne seriale (Mikołaj sporo jadł 😂🩵), na moim ekranie zaczęły pojawiać się obrazy turkusowego oceanu, białego piasku i tańczących palm – Zanzibar. Nie wiem, skąd to się wzięło, ale zaczęłam śledzić informacje o tym miejscu, czytać więcej i poczułam, że mnie do siebie przyciąga…
Moi przyjaciele słyszeli o mojej fascynacji Zanzibarem tak długo, że w końcu moja najlepsza przyjaciółka postanowiła coś z tym zrobić. Na moje urodziny zabrali mnie nad warszawskie jeziorko Czerniakowskie. Czekał tam na mnie leżak, drink z palemką – taki mój mały Zanzibar. Byłam zachwycona i wzruszona, przekonana, że chcieli mi po prostu zrobić namiastkę mojego ukochanego miejsca tutaj w Polsce. Już ten gest był dla mnie niesamowity. Ale największe zaskoczenie przyszło, gdy wręczyli mi kopertę. W środku znajdował się bilet na Zanzibar, przelot, zakwaterowanie – pełne dwa tygodnie w raju. 30 moich najlepszych przyjaciół i znajomych złożyło się na ten cud… i to oni… zadecydowali o mojej przyszłości 🤯 Do dziś, opowiadając o tym, czuję dreszcze i wzruszenie.
Początkowo planowałam polecieć z przyjaciółkami, ale życie potoczyło się inaczej i żadna akurat wtedy, kiedy chciałam, nie mogła mi towarzyszyć. Postanowiłam więc napisać na forum dla singli, że mam pokój czteroosobowy i szukam towarzyszek podróży. W ten sposób zebrały się trzy dziewczyny, z którymi wyruszyłam na Zanzibar, nie mając pojęcia, że ta podróż odmieni moje życie…
Wiedziałam, że praca na etacie to nie moja droga. Od lat myślałam, co mogłabym robić. Pragnęłam stworzyć coś własnego, co pozwoli mi spędzać więcej czasu z dziećmi i cieszyć się wolnością. Myślałam o cukierni, restauracji, pubie, piekłam ciasta na zamówienie, byłam w MLM-ie i sprzedaję Thermomixy od 10 lat :) Podjęłam wiele prób, które miały prowadzić mnie do bycia szefem samej sobie. Ale czułam, że żaden z pomysłów to jeszcze nie jest TO. Kiedy urodził się mój synek, większość dnia spędzałam na karmieniu. Wiecie, jak to jest z maluchami. Przy okazji oglądałam Netflixa. Kiedy w końcu skończyłam wszystkie dostępne seriale (Mikołaj sporo jadł 😂🩵), na moim ekranie zaczęły pojawiać się obrazy turkusowego oceanu, białego piasku i tańczących palm – Zanzibar. Nie wiem, skąd to się wzięło, ale zaczęłam śledzić informacje o tym miejscu, czytać więcej i poczułam, że mnie do siebie przyciąga…
Moi przyjaciele słyszeli o mojej fascynacji Zanzibarem tak długo, że w końcu moja najlepsza przyjaciółka postanowiła coś z tym zrobić. Na moje urodziny zabrali mnie nad warszawskie jeziorko Czerniakowskie. Czekał tam na mnie leżak, drink z palemką – taki mój mały Zanzibar. Byłam zachwycona i wzruszona, przekonana, że chcieli mi po prostu zrobić namiastkę mojego ukochanego miejsca tutaj w Polsce. Już ten gest był dla mnie niesamowity. Ale największe zaskoczenie przyszło, gdy wręczyli mi kopertę. W środku znajdował się bilet na Zanzibar, przelot, zakwaterowanie – pełne dwa tygodnie w raju. 30 moich najlepszych przyjaciół i znajomych złożyło się na ten cud… i to oni… zadecydowali o mojej przyszłości 🤯 Do dziś, opowiadając o tym, czuję dreszcze i wzruszenie.
Początkowo planowałam polecieć z przyjaciółkami, ale życie potoczyło się inaczej i żadna akurat wtedy, kiedy chciałam, nie mogła mi towarzyszyć. Postanowiłam więc napisać na forum dla singli, że mam pokój czteroosobowy i szukam towarzyszek podróży. W ten sposób zebrały się trzy dziewczyny, z którymi wyruszyłam na Zanzibar, nie mając pojęcia, że ta podróż odmieni moje życie…
Od pierwszej chwili czułam, że to miejsce jest dla mnie. Plaże, ludzie, zapach oceanu, klimat, kolory – wszystko było jak sen. Każdego wieczoru siedziałam na piasku, patrzyłam w gwiazdy (one są tam na wyciągnięcie ręki!) i czułam, że dzieje się tutaj magia. Po dwóch tygodniach musiałam wrócić do Polski, ale Zanzibar nie dawał mi spokoju… I po trzech tygodniach poleciałam tam ponownie i wtedy już wiedziałam, że chcę zostać na dłużej.
Zaczęłam zastanawiać się, co mogłabym robić, aby móc bywać tutaj częściej. Inspiracją do założenia biura podróży były rozmowy z ludźmi, którzy, tak jak ja, często nie mieli z kim podróżować. Brak towarzysza podróży, bariera językowa, obawy – to wszystko sprawiało, że wiele osób rezygnowało z marzeń o podróżach. Postanowiłam to zmienić.
Wróciłam do Polski i otworzyłam biuro podróży, z założeniem organizowania wyjazdów raz, dwa razy do roku. Już po pierwszym wyjeździe okazało się, że to strzał w dziesiątkę i zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Mamy klientów, którzy wracają parę razy do roku do nas! Rekordzistka 8 razy :) A nawet nie wiecie, ilu naszych klientów wraca 1/2 razy! A wiecie, ile klientów myśli o przeprowadzce? O biznesie? Wiecie, że mamy klientki, które tak jak ja zakochały się i zostały na Zanzibarze? Jeden mój krok… pociągnął za sobą wiele dobrego – ogrom zmian nie tylko w moim życiu, ale także w waszym – moich klientów 🩵
Dziś, po kilku latach, mamy prosperujące biuro podróży, mnóstwo zadowolonych klientów, którzy wracają do nas kilkukrotnie. Mamy własny hotel, restaurację, dom, a ja – partnera. Który jest kolejnym zaskoczeniem w moim życiu. Jabirowski – znacie go dobrze :) Razem od początku tworzymy Mintakę, bez niego wiele rzeczy nie byłoby dla mnie i dla Was takie łatwe i proste na Zanzibarze. Jest wymiataczem na Zanzi i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Zawsze uśmiechnięty. Dajemy sobie siłę nawzajem, wiele rzeczy dla nas jest nowych, wiele wyzwań, różnic kulturowych, ale budujemy, wspieramy się i tworzymy razem coś pięknego :) A wy możecie z tego korzystać!
Cały mój świat wywrócił się do góry nogami. Nie wiem, czy mogłabym jeszcze tutaj coś dodać :)
Pytacie często, czy się nie bałam. Oczywiście, że się bałam. Ale wtedy, kiedy boisz się najbardziej, trzeba skoczyć, bo to znaczy, że warto! A co najważniejsze… mimo trudności – się nie poddać :)
Buziaki, czekam na Was na moim Zanzibarze!
Zaczęłam zastanawiać się, co mogłabym robić, aby móc bywać tutaj częściej. Inspiracją do założenia biura podróży były rozmowy z ludźmi, którzy, tak jak ja, często nie mieli z kim podróżować. Brak towarzysza podróży, bariera językowa, obawy – to wszystko sprawiało, że wiele osób rezygnowało z marzeń o podróżach. Postanowiłam to zmienić.
Wróciłam do Polski i otworzyłam biuro podróży, z założeniem organizowania wyjazdów raz, dwa razy do roku. Już po pierwszym wyjeździe okazało się, że to strzał w dziesiątkę i zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Mamy klientów, którzy wracają parę razy do roku do nas! Rekordzistka 8 razy :) A nawet nie wiecie, ilu naszych klientów wraca 1/2 razy! A wiecie, ile klientów myśli o przeprowadzce? O biznesie? Wiecie, że mamy klientki, które tak jak ja zakochały się i zostały na Zanzibarze? Jeden mój krok… pociągnął za sobą wiele dobrego – ogrom zmian nie tylko w moim życiu, ale także w waszym – moich klientów 🩵
Dziś, po kilku latach, mamy prosperujące biuro podróży, mnóstwo zadowolonych klientów, którzy wracają do nas kilkukrotnie. Mamy własny hotel, restaurację, dom, a ja – partnera. Który jest kolejnym zaskoczeniem w moim życiu. Jabirowski – znacie go dobrze :) Razem od początku tworzymy Mintakę, bez niego wiele rzeczy nie byłoby dla mnie i dla Was takie łatwe i proste na Zanzibarze. Jest wymiataczem na Zanzi i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Zawsze uśmiechnięty. Dajemy sobie siłę nawzajem, wiele rzeczy dla nas jest nowych, wiele wyzwań, różnic kulturowych, ale budujemy, wspieramy się i tworzymy razem coś pięknego :) A wy możecie z tego korzystać!
Cały mój świat wywrócił się do góry nogami. Nie wiem, czy mogłabym jeszcze tutaj coś dodać :)
Pytacie często, czy się nie bałam. Oczywiście, że się bałam. Ale wtedy, kiedy boisz się najbardziej, trzeba skoczyć, bo to znaczy, że warto! A co najważniejsze… mimo trudności – się nie poddać :)
Buziaki, czekam na Was na moim Zanzibarze!
